moja mama zawsze słynęła z intuicji do znajdywania rzeczy. potrafi wejść do pokoju i w ciągu 5 minut wydobyć z góry rzeczy coś, czego się właśnie szuka. właśnie od wczoraj bezskutecznie poszukiwałam mojego paszportu, pilnie potrzebnego na poniedziałek. sprawdziłam wszystkie teczki i szuflady gdzie go zawsze trzymałam. przepadł jak kamień w wodę, i to razem z dowodem osobistym. zwierzyłam się dziś z tego mamie przez telefon, zapowiadając na jutro wielogodzinne poszukiwania i porządki. mama powiedziała: 'tak, tak, posprzątaj i schowaj paszport do osobnego pudełka'. no i wtedy przypomniałam sobie, że niedawno w przypływie porządności wsadziłam paszport razem z dowodem właśnie do specjalnie kupionego na to pudełka. szacun ogromny.
mieliśmy najazd przesympatycznych gości z warszawy
przy okazji zauważyliśmy generalną tendencję do idealizowania miejsc, w których nie mieszkamy na stałe - ze strony kingi i toma londynu, z naszej polski. niewykluczone, że to ogólny trend w ludzkim myśleniu.
