nie takie życie szare..
nie wiem, czy pisałam już kiedyś, że z pracownią krawiecką mojej szefowej sąsiaduje mieszkanie orlando blooma, zajmowane przez niego tylko od czasu do czasu. wypatrzenie jego osoby momentalnie urasta do rangi niezwykłego wydarzenia i jest potem przekazywane w formie legendy tym, którzy niefortunnie akurat tego dnia nie byli w pracy. otóż dziś widziałam go po raz pierwszy na własne oczy! jego pies pochorował sie na rabatce dokładnie przed naszym oknem, więc nawet mogłyśmy się mu przez chwilę przyjrzeć. ach, czyż życie nie bywa czasem cudowne?...