Friday, November 30, 2007

atak nowojorskich wąsów

jest listopad i to najlepsza pora by wybrać się na koncert interpolu (w londyńskim alexandra palace). oprócz świetnej nowej (i starej) muzy można było podziwiać nowy imidż co poniektórych muzyków. ponieważ nie miałam ze sobą aparatu muszę się poratować zdjęciem z internetu:

carlos d. w 2005 roku:


carlos d. obecnie:


co do mnie to aktualnie jestem w bardzo pracowitym, a zarazem chaotycznym stadium (w sumie kiedy ja w takim stadium nie jestem?) - rankami za namową nauczyciela szukam po sklepach guzików z masy perłowej i używanych niedrogich swetrów kaszmirowych, popołudniami w ekspresowym tempie drukuję materiał na wystawę kończąca szkolny projekt, na ocenę (odbędzie się już w najbliższy wtorek), wieczorami (o ile nie siedzę w szkole do 20:30) chadzam na koncerty interpolu albo the verve, albo na spotkanie z prof. bartoszewskim. w domu pojawiam się około północy i zamiast paść na twarz, do 3 nad ranem bawię się z myszką (karmiąc ją serem cheddar) złapaną do plastikowego pojemnika na żywność przez naszego współlokatora. potem śpię 5 godzin i kolejny dzień jest jeszcze bardziej malowniczo nieposkładany. jak uwolnię się od szkoły na święta to wrzucę parę fotek na dowód, że nie bredzę.

Tuesday, November 20, 2007

młodym jest się tylko raz


...ale niedojrzałym można być przez całe życie.