Tuesday, December 12, 2006

moje polskie korzenie i inne warzywa/my polish roots and other vegetables


dwa tygodnie temu byliśmy na tak właśnie zatytułowanym przedstawieniu. stworzyła je córka polskich emigrantów powojennych wychowana w północnej anglii. opowiadała między innymi o tym, jak widzi polskość i polskę ze swojego punktu widzenia. chwilami pokładaliśmy się ze śmiechu (co ciekawe, ludzie bez polskich korzeni śmiali się często w zupełnie innych momentach). na przykład: jednym z najważniejszych polskich słów jest 'ciśnienie', jest ono nagminnie używane w rozmowach towarzyskich, istnieje tendencja do zwalania na ciśnienie wszelkich niepowodzeń i dolegliwości ( tu rżenie polskiej części sali przerzuconej siłą wyobraźni na imieniny którejś cioci wieki temu, ja myślałam, że umrę ze śmiechu, tak mi to przywołało znajomy klimat; reszta nie kuma mimo przetłumaczenia na angielski). albo opowieść o wyprawie artystki do polski w latach 80-tych i widzianym przez nią tam sklepie spożywczym, w którym nie było żadnych artykułów spożywczych. na wystawie, żeby nie wydawała się tak pusta, ktoś postawił parę butów (w odpowiedzi zabarwiony lekkim smutkiem oraz ulgą śmiech polaków, reszta nadal siedzi cicho). wreszcie: ciąg dalszy opowieści o dziwnej polsce lat 80-tych, o braku papieru toaletowego i zapałkach, które były tak deficytowe, że ciocia artystki odpalała każdą z nich siedmiokrotnie (tu nagle śmiech kogoś z anglojęzycznych widzów 8|). przez cały czas trwania przedstawienia artystka gotowała na scenie pyszny i mocno pachnący barszcz, którym poczęstowała publiczność po przedstawieniu (stąd wiem, że pyszny). miałam też okazję poobserwować tzw. starą polonie, gdzie starsi rozmawiają po polsku, młodsi - po polsku z angielskimi wtrąceniami, a między sobą po angielsku.

two weeks ago we went to see the above play, performed by a daughter of polish II world war refugees, brought up in northern england. she was describing what being polish and poland are from her perspective. sometimes it was really hilarious, and the really interesting thing was that the people with polish roots and the ones without them sometimes laughed at different things. throughout the entire play the artist was cooking barszcz, which is a traditional polish beetroot soup, telling us what ingredients to use and e.g. how the mushrooms added to the stock were dried before (on a string above a stove or a radiator). the soup was served to the audience after the show. yummy!

więcej/more:
http://www.karolagajda.org.uk/

0 Comments:

Post a Comment

<< Home