Monday, November 20, 2006

meltdown monday

ach, jak brutalne jest londynskie zycie, znow chaos transportu (ziew)
ponizej: rowerowe spostrzezenia z dzisiejszego szybkiego spaceru przez camden town..


london life, oh, how brutal, the transport in chaos again (yawn)
below: bike-related observations from my today's quick walk through camden town..


to cudo stoi przy camden market. raczej nie jest to kolejna instalacja tracey emin. podziw dla rowerzysty jesli po tym dal rade jeszcze go przypiac do slupa. londynska ulica bywa bezlitosna dla rowerow..

this marvel is located near camden market. most probably it isn't new artwork by tracey emin. i especially admire the cyclist for managing to lock it to the post after all that. london streets can be ruthless for bikes..



nie wiem co myslec o tym ostatnim zdjeciu. autentyczny plakat na przystanku autobusowym sfotografowany dzisiaj. w otoczeniu opadnietych lisci i mokrego listopadowego asfaltu. po zeszlopiatkowej traumie ,kiedy w drodze do domu prez godzine jechalam rowerem w deszczu i przmoklam do suchej nitki, wydaje mi sie dosc zuchwaly.


i really don't know how to comment on this one. it really was on the bus stop today. with dead leaves and wet november asphalt around. after getting totally soaked while cycling back home for one hour in the rain last friday, i find it quite cheeky actually.




a mezczyzna siedzi na krzesełku na rogu al.Kościuszki i ul.Zielonej w Łodzi i szydełkuje...

nevermind..

0 Comments:

Post a Comment

<< Home